top of page

O nas / Świadectwa / Mateusz

Mateusz Polkowski

 

   Nazywam się Mateusz Polkowski i mam 19 lat. Moi rodzice należą do tych 'uświadomionych' osób i codziennie się modlą oraz zawsze  chodzą do kościoła. Takie wartości wpajali mi już od najmłodszych lat, kiedy opowiadali mi o Bogu i zabierali do kościoła, za co jestem im ogromnie wdzięczny.

 

Od zawsze byłem dość uporządkowaną osobą. W szkole zawsze bardzo dobre oceny i nienaganne zachowanie. Starałem się nie ulegać wpływom rówieśników, i zawsze mieć własne zdanie. Moja przygoda z Bogiem rozpoczęła się w wakacje między 2 a 3 klasą gimnazjum. Wybrałem się wtedy z moim najlepszym przyjacielem na letni obóz, organizowany przez Chrześcijan Baptystów. Już od pierwszego dnia zaklimatyzowałem się w nowym otoczeniu. Jednak jedyną niepasującą mi rzeczą były wieczorne społeczności. Co prawda od zawsze przyjemnością było dla mnie śpiewanie, więc śpiewałem razem ze wszystkimi. Natomiast najnudniejszą częścią wieczornej społeczności było czytanie i rozważanie słów z Pisma Świętego. Po obozie wszyscy rozstaliśmy się w miłej atmosferze i rozpoczął się kolejny rok nauki. Rok później również postanowiłem wybrać się na obóz do Stężycy. Pewnego dnia pastor powiedział, że wieczorem będzie otwarty "chat room" - czyli pokój w którym będzie można porozmawiać na osobności o nurtujących nas sprawach. Postanowiłem tam się udać, bo chciałem porozmawiać o różnicach dzielących kościół katolicki a kościoły protestanckie. Rozmowa z pastorem trwała bardzo długo i nieco zeszła z tematu, ponieważ opowiadał mi on o grzesznej naturze ludzkiej i o wspaniałości Boga. W tym momencie coś się we mnie przełamało... To BÓG kocha mnie najmocniej na świecie, to ON zesłał na świat swojego syna aby zgładzić MOJE grzechy. Mimo mojej beznadziejności On i tak mnie kocha. Od tego czasu postanowiłem diametralnie zmienić coś w moim życiu. Zacząłem czytać Biblię i postanowiłem codziennie się modlić. W piątkowe wieczory odwiedzałem kawiarenkę, gdzie mogłem dowiadywać się coraz więcej i więcej o Bogu. Wszystko dookoła mnie przybrało nowe kolory, i zacząłem dostrzegać w pozornie zwykłych rzeczach Bożą działalność.

 

 W naszym świecie jest mnóstwo tematów, które odrzucają Boga. Typowym przykładem jest ewolucjonizm. Od zawsze fascynuję się biologią. Ten temat wszyscy przyjmują 'na wiarę' ponieważ nie ma dokładnych dowodów na istnienie ewolucji, a wręcz przeciwnie – naukowcy mają więcej pytań niż odpowiedzi na ten trudny temat. Moim wielkim wyzwaniem było odrzucenie tej ideologii. Na samym początku było bardzo ciężko, bo jak można odrzucić coś co od zawsze było uznawane za coś normalnego? Jednak kluczowym elementem do odrzucenia teorii Darwina jest zaufanie Bogu. Zacząłem sobie zadawać pytania. Czy człowiek i wszystko co nas otacza powstało z przypadku?       

Czy moje istnienie ma jakiś sens na tle teorii ewolucji?  Postanowiłem badać ten temat aby poszerzyć swoją wiedzę. Bóg otworzył mi oczy i pokazał mi mnóstwo przykładów swojej działalności, które zaprzeczają teorii ewolucji.

 

Prawdziwym sprawdzianem mojej wiary była reakcja środowiska. Starałem się odważnie mówić moim kolegom o tym, że należę do Boga i się tego nie wstydzę. Odwrotną sytuację miałem w domu. Byłem traktowany jako 'czarna owca'. Rodzice na początku myśleli, że jest to chwilowa sytuacja i że z czasem mi to przejdzie. Tak się jednak nie stało. Chciałem uczestniczyć w niedzielnych nabożeństwach, jednak rodzice zabraniali mi tego, ponieważ mówili "własnych korzeni się nie odcina" - czyli innymi słowy, że nie należy odstępować od jedynej słusznej, tradycyjnej wiary katolickiej. Na początku musiałem się z tym pogodzić. Byłem osobą niepełnoletnią i musiałem we wszystkim słuchać się rodziców.

Pan Bóg jednak pomaga mi w każdych trudnościach. Postanowiłem, że nie będę się kłócił z rodzicami na tematy wiary, lecz pokażę swoim zachowaniem jak bardzo chcę iść za Bogiem. Stopniowo rodzice przekonywali się do kościoła baptystów. Następowała w nich powolna zmiana. Z czasem pozwolili mi uczęszczać na niedzielne nabożeństwa, i przestali mnie traktować jak 'odmieńca'.
 

Największy krok mojej wiary podjąłem w lutym 2011 roku. Kiedy to jednego wieczoru postanowiłem porozmawiać z rodzicami na temat mojego chrztu. Rodzice na początku uważali, że tego jest już za wiele. Lecz po długiej rozmowie Pan otworzył ich serca i zgodzili się na mój chrzest. Byłem w takiej euforii, i Pan dał mi tyle siły, że jeszcze tego samego wieczoru  poszedłem do dziadków oraz wszystkich krewnych aby im oznajmić o moich planach. Nigdy nie myślałem że moje życie tak cudownie się ułoży. Teraz już wiem, że nie ma większej miłości nad miłość Bożą. Dążę do lepszego poznawania Boga z dnia na dzień. Staram się odrzucać wszystko co jest złe z mojego życia.

Bóg jest wielki!

bottom of page