top of page

O nas / Świadectwa / Paulina

 Paulina Barańska
 

   Kiedy byłam dzieckiem rodzice i babcia nauczyli mnie jak się modlić. Chodzili ze mną i z moją siostrą do kościoła w każdą niedzielę i dbali o to, by święta były bardzo uroczyste a przede wszystkim rodzinne, ponieważ w moim domu od zawsze mama kładła nacisk na więzi i relacje ze sobą nawzajem. Kiedy miałam 9 lat umarł mój tata. Mój mały i poukładany świat się zawalił.
 
    Straciłam kogoś, kto zapewniał mi poczucie bezpieczeństwo, kogoś, kto mnie kochał i był po to, by mnie wspierać. To wydarzenie zmieniło nas jako rodzinę. Mama wpadła w depresję, moja siostra zaczęła się buntować, a ja nie mogąc w to wszystko uwierzyć zamknęłam się w swojej małej skorupce wraz z masą kompleksów i poczuciem beznadziejności. Straciłyśmy ze sobą relacje, zaczęłyśmy się od siebie oddalać. W tamtym okresie Bóg nie miał dla mnie żadnego znaczenia bo nawet jeśli istniał to był kimś bez serca, kimś, kto zabiera rodziców i pozwala by dotykała ludzi krzywda.
 
      Gdy poszłam do gimnazjum byłam już bardzo zbuntowaną nastolatką. Miałam mnóstwo wrogów z powodu mojego ciętego języka i braku umiejętności nawiązywania relacji. Nałożyłam maskę silnej i buntowniczej dziewczyny po to, by zakryć moje kompleksy i sprawić by ludzie mnie lubili i szanowali. Miałam niskie poczucie własnej wartości, nie widziałam sensu w życiu i marzyłam o tym, by ono jak najszybciej się skończyło.
 
     Do mojej klasy chodziła Monika. Szybko okazało się, że jest inna a z biegiem czasu większość osób przestało ją lubić, traktując jak dziwaczkę. Jej „inność” polegała na tym, że mówiła dużo o Bogu, chodziła wszędzie z Biblią i zapraszała ludzi na spotkania do Kościoła Baptystów, który dla nas był zupełnie obcy i kojarzył się z sektą. Nie lubiłam jej i razem z moją przyjaciółką uprzykrzałyśmy jej życie, naśmiewając się z niej i wyzywając ją. Jednak Monika nie przejmując się tym, obdarowywała nas zakładkami do książek z wersetami z Biblii, wciąż zapraszając na różne spotkania.
 
     Mijał czas a moje zachowanie było coraz gorsze. Wizyty w gabinecie dyrektora stały się już normą a relacje z mamą coraz bardziej się rozsypywały.
 
     Któregoś dnia przyszłam do szkoły a moja najlepsza przyjaciółka przestała się do mnie odzywać. Okazało się, że stała się taka jak Monika! Uwierzyła w Boga i zaczęła czytać Biblię. Byłam w szoku ale też czułam smutek, że straciłam przyjaciółkę. Znowu poczułam się bardzo samotna.
 
    Monika się nie poddawała i wciąż zapraszała mnie do kościoła. Za którymś razem zgodziłam się tylko dlatego, że pokłóciłam się z mamą i bardzo chciałam gdzieś wyjść. Na spotkanie młodzieżowe poszłam dość sceptycznie nastawiona. Tłumaczyłam sobie, że idę tam tylko z ciekawości. Gdy weszłam, okazało się, że wielu ludzi znam bądź kojarzę. Wszyscy byli dla mnie mili, ludzie naprawdę interesowali się mną, chcieli dowiedzieć się o mnie więcej. Ich uśmiech, otwartość była czymś, czego nie znałam u ludzi młodych. Było to coś, co ich bardzo wyróżniało. W ten wieczór w trakcie społeczności, pierwszy raz zobaczyłam, że do Boga można mówić jak do przyjaciela. Byłam w szoku i to poruszyło moje serca. Spodziewałam się oklepanych modlitw, a ludzie po prostu zwracali się do Boga jakby stał tuż obok nich. Pieśni też były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem – nowoczesne, chwalące Boga – nigdy wcześniej się z takimi nie spotkałam.

 

    Na następne spotkanie poszłam z ciekawości ale już bardziej spokojna bo wiedziałam, że nic złego mnie tu w kościele nie spotka. Po społeczności podszedł do mnie lider uwielbienia i zapytał: Paulina, chcesz przyjąć Jezusa do serca? Zaskoczył mnie tym pytaniem, a wszyscy umilkli i patrzyli się na mnie. Byłam zażenowana, nie wiedziałam o co chodzi z tym „przyjęciem Jezusa” ale zgodziłam się bo wszyscy na mnie patrzyli. Robert zaczął się modlić i prosił bym powtarzała za nim. Mówił o krzyżu, o tym, że Jezus poniósł winę za mój grzech, że dzięki Niemu mogę mieć dostęp do Boga i nie muszę już płacić kary za moje grzechy. I  kiedy on to mówił Bóg objawił mi o co w tym wszystkim chodzi. Objawił mi moją grzeszność a przed moimi oczami, jak kadry z filmu, przewijały się najgorsze sceny z mojego życia – wszystkie te okropne rzeczy, które zrobiłam, wszystkie te chwile smutku i depresji. Zrozumiałam, że sama sobie z tym nie poradzę i że jedynym ratunkiem dla mnie jest Jezus! Płakałam bardzo długo.

 

    Moje życie zmieniło się od razu. Zrezygnowałam ze starych nawyków, od tamtej pory stały się one dla mnie obrzydliwością! Zaczęłam czytać Biblię i odkrywać charakter Boga. Dzięki Biblii zrozumiałam, jak długo żyłam w kłamstwie i oszustwie!

 

    Ze względu na moją decyzję, wielu ludzi się ode mnie odwróciło i od tej pory ja stałam się obiektem żartów i pośmiewiska. W domu też doświadczyłam niezrozumienia i braku akceptacji z powodu podjętej przeze mnie decyzji.

 

     Od tej pory minęło 6 lat. W końcu mogę w wolności wyznać moją wiarę przez chrzest i jestem wdzięczna Bogu za to, jak zmienił moje życie! Chcę żyć tak, by pełnić Jego wolę i wykorzystywać jak najlepiej talenty, które On mi dał. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się zostać tłumaczem języka angielskiego, a może nawet pracować nad projektami tłumaczeń biblijnych.

bottom of page